Wywiad z Martą i Ignacym, zwycięzcami konkursu "Kanapka rodzinna" - Fundacja PRIORYTETY

Wywiad z Martą i Ignacym, zwycięzcami konkursu „Kanapka rodzinna”

Marta i Ignacy Młotkowscy mają 7 dzieci. Marta od dwóch lat wraca pomału do życia zawodowego po 10 latach przerwy. Ignacy prowadzi własną firmę w branży budowlanej. Wywiad prowadzi Anna Bosak, prezes Fundacji Priorytety.

A: Dzisiaj coraz częściej kwestionuje się sens zakładania rodziny, pokazując, że to ogranicza rozwój osobisty i zawodowy, jest niepotrzebnym kosztem i obciążeniem. Wy macie siedmioro dzieci. Powiedzcie czy nie czujecie się tym za bardzo obciążeni, co Wam daje posiadanie rodziny?

M: Nie wyobrażam sobie życia bez rodziny. Jak się pobraliśmy od razu wiedzieliśmy, że chcemy mieć dużą rodzinę, byliśmy otwarci na życie. W tym byliśmy zgodni. A jak mieliśmy wspólny cel i wspólnie poukładane wartości, reszta sama się ułożyła :).

Teraz widzimy, że to ona właśnie jest najważniejsza. Taki magnes naszych codziennych działań, decyzji i wysiłków. Dzieci dają nam poczucie sensu, motywację, bardzo duży rozwój osobisty. 

I: Na pewno dzieci oznaczają pewne wyrzeczenia i wysiłek, ale bez dzieci świat byłby dużo bardziej pusty. Każde dziecko to jest uśmiech, emocje, relacje. Jak mam ciężki dzień w pracy to wiem, że po powrocie do domu zawsze ktoś czeka, daje mi to wytchnienie. Dzieci nauczyły mnie cierpliwości, wyrozumiałości i opanowania. Dzięki nim zacząłem dbać bardziej o swoje zdrowie, o to co jem, ile czasu poświęcam na sport. Chcę im dawać dobry przykład, bo to jest dużo ważniejsze niż to co mówimy, ale też zależy mi, żeby mieć dla nich jak najwięcej energii. 

A: Co najbardziej lubicie robić razem?

M: Bardzo lubimy aktywności sportowe, jeździmy na rolkach, rowerach, nartach. Przygotowujemy często razem posiłki, na przykład pizzę. Mamy specjalny piec, każdy robi swoją pizzę, taką jak najbardziej lubi. 

I: Spędzamy czas głównie rodzinnie, cieszymy się, że wszyscy tego chcą. Mamy wspólne pasje, dbamy o wspólne posiłki. Przy śniadaniu omawiamy plany na dany dzień, przy kolacji rozmawiamy o tym co się wydarzyło. Jesteśmy dumni, że udaje nam się trzymać rodzinę razem. 

A. Jak wygląda Wasz dzień i organizacja w tak dużej rodzinie?

I: Ja z Martą wstaję o 5.30, dzieci w tygodniu wstają o 6.00. Jemy razem śniadanie o 6.30. Później każdy przygotowuje sobie sam jedzenie do szkoły/pracy. Marta rozwozi dzieci do placówek na rowerach. Bardzo nam pomaga riksza, którą mamy, w niej można przewieźć czwórkę dzieci na raz. Z pracy wracam około 16, Marta około 12.30 i wtedy jesteśmy już całe popołudnie dla dzieci, pomagamy im w ich zadaniach, robimy różne rzeczy razem. Piątka dzieci chodzi do szkoły muzycznej, więc to też zabiera sporo czasu. 

M: Każdy ma w domu swoje obowiązki, rozpisane na liście. Mamy wspólnie ustalone zasady domowe, pod którymi każdy się podpisał. Dzieci od drugiej klasy piorą już same swoje rzeczy, każdy ma specjalny worek w swoim pokoju. Wiele rzeczy jest łatwiejszych w dużej rodzinie, bo jest więcej osób też do pracy, dzieci robią już wiele rzeczy za nas. 

I: Pomaga też bardzo ograniczanie czasu przed ekranami. Starsze dzieci, które mają już swoje telefony, mają ograniczenia korzystania dzięki programowi kontroli rodzicielskiej, jest zachowana kultura ekranu. 

A: A co jest trudne, co jest największym wyzwaniem?

M: Największym wyzwaniem jest konsekwencja i wytrwałość. Czasem brakuje sił, ciężko wszystkiego dopilnować, żeby każdy zrobił swoje zadania na czas. Trudno jest też dbać o regularny, indywidualny czas dla dzieci. Jak dzieci nie słuchają albo nie chcą wykonywać swoich obowiązków staramy się spokojnie rozmawiać, zadawać pytania, a młodszym pomagać. Trzeba bardzo dbać o siebie, o sen, ruch, żeby starczało na wszystko cierpliwości. Jak się mówi spokojnie do dzieci to można dużo więcej zdziałać. Jak są nerwy to zaczyna się walka. 

A. Marta, czy Ty nie żałujesz, że nie poświęciłaś więcej czasu na rozwój zawodowy? Czy po przerwie przeznaczonej na zajmowanie się rodziną trudno jest wrócić do pracy zawodowej?

Faktycznie przez 10 lat nie pracowałam zawodowo. Powrót do pracy ułatwiło mi to, że pracuję w firmie męża i pracuję na część etatu, czasem mogę pracować zdalnie jak jest taka potrzeba. Ale to i tak jest cały czas żonglerka czasem, to nie jest łatwe przy takiej liczbie dzieci. Dla mnie jednak rodzina jest najważniejszym obowiązkiem, w tym się realizuję, rozwijam, mam poczucie spełnienia. Potrzebuję przed powrotem dzieci ze szkoły czasu, żeby naładować swoje baterie. Po pracy staram się mieć chwilę dla siebie, żeby poczytać, odpocząć, zaplanować obiad i popołudnie. Muszę pilnować wyjścia z pracy, żeby tej przerwy nie stracić. Dzięki temu mam zasoby dla dzieci popołudniu, a one potrzebują bardzo dużo naszego wsparcia, czasu, uwagi. 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *